Postęp to nie tylko kolejne medale i puchary. To codzienna praca, małe zwycięstwa, przełamywanie swoich granic i zaufanie do osób, które nas prowadzą. W klubie wierzymy, że sukces rodzi się z połączenia talentu, ciężkiej pracy, cierpliwości i wiary – w siebie, w proces i w trenera.
Dziś rozmawiamy z zawodnikami, którzy są z nami od pierwszych dni istnienia klubu i jeszcze dłużej – z trenerami klubu. Przeszli długą drogę – od pierwszych kroków na parkiecie do imponujących osiągnięć na turniejach. Chcemy, aby podzielili się swoimi doświadczeniami, opowiedzieli o wyzwaniach, momentach przełomowych i o tym, co dla nich znaczy prawdziwy postęp.
W UKS Top Dance dojrzewają talenty, które zdobywają najwyższe miejsca na podium w Polsce i za granicą. Helena Morycińska i Wiktor Niziołek – aktualni Mistrzowie Polski w kategorii Dzieci, Wiktoria Wojciechowska i Adam Kowalczyk – finaliści Mistrzostw Polski i 5. para w światowym rankingu, Nela Wyporska i Gracjan Rumiński – zwycięzcy Pucharu Polski i czołówka młodzieżowej Polski, Jakub Latoszek lider międzynarodowego rankingu WDSF, wicemistrz Polski U21 – opowiedzieli o swojej drodze, chwilach zwątpienia i tym, co naprawdę oznacza postęp.
Redakcja: Pamiętasz swój pierwszy trening w klubie? Co wtedy czułeś/czułaś i jak porównał(a)byś to do dzisiejszych emocji?
Helena Morycińska:
Pamiętam mój pierwszy trening, choć przyznam, że dość słabo, bo miałam wtedy zaledwie 5 lat. Pamiętam, że byłam bardzo podekscytowana rozpoczęciem nowej przygody. Taniec od razu bardzo mi się spodobał i cieszę się, że te emocje towarzyszą mi do tej pory. Taniec jest dla mnie najważniejszy.
Wiktor Niziołek:
Pamiętam mój pierwszy trening w klubie tanecznym Top Dance. Przyszedłem na salę, na której miały odbyć się zajęcia. Powitał mnie Pan Szymon Kuliś i zapytał, czy się stresuję. Odpowiedziałem, że troszkę tak, choć tak naprawdę stresowałem się bardzo, ale trener pocieszył mnie, mówiąc, że nie ma czego się bać. Rozpoczął się trening i zaczęliśmy tańczyć podstawowe kroki z walca angielskiego. Na początku mi nie wychodziło, ale Pan Szymon mi pomagał i szło coraz lepiej. Teraz, kiedy idę na zajęcia, nie mam już w sobie tego stresu i jestem zadowolony.
Wiktoria Wojciechowska:
Pamiętam swój pierwszy trening. Byłam podekscytowana i ciekawa, jak będzie w nowym, innym klubie, ale również zestresowana, ponieważ wszystko było nowe – ludzie, muzyka, miejsce. Dziś idąc na salę, czuję się pewna, a stres z pierwszego razu zmienił się w radość.
Adam Kowalczyk:
Pamiętam, że pierwsze treningi były pełne niepewności, czasami może nawet strachu. Nie wiedziałem, czego się spodziewać, o co będzie chodzić w samych zajęciach. Nie znałem też swojej partnerki, więc pierwsze próby tańca były dosyć niezręczne, ciężko było znaleźć jakąś drogę kontaktu. A dzisiejsze emocje są już zupełnie inne. Po tak długim czasie, wielu wspólnych doświadczeniach i przygodach zarówno z partnerką, jak i z całym klubem, każde wyjście z domu na trening powoduje uśmiech na twarzy, a samo bycie na sali jeszcze większy.
Nela Wyporska:
Tak, pamiętam bardzo dobrze. Byłam pełna ekscytacji, ale też niepewności – wszystko było nowe, nie znałam jeszcze nikogo. Dzisiaj, kiedy wchodzę na salę, czuję się jak w drugim domu, nie mogę się doczekać każdego treningu.
Gracjan Rumiński:
Pamiętam swój pierwszy trening w klubie bardzo dokładnie. Byłem pełen nerwów i niepewności, bo wokół mnie ćwiczyli starsi zawodnicy, a ja dopiero zaczynałem. Trener poprosił mnie o wykonanie prostego kroku w czaczy. Mimo że wiedziałem, jak to zrobić, stres mnie sparaliżował i w końcu się rozpłakałem. Teraz, kiedy patrzę na to z perspektywy czasu, widzę ogromną różnicę w moich emocjach. Dziś podchodzę do treningów z większą pewnością siebie, wiem, czego mogę się spodziewać i czerpię z tego frajdę.
Jakub Latoszek:
Swój pierwszy trening w klubie pamiętam doskonale. Odbywał się podczas obozu stacjonarnego – mojego pierwszego tego typu wydarzenia – w 2015 roku. Zajęcia miały miejsce na szerokich korytarzach Szkoły Podstawowej nr 2 w Pruszkowie. Miałem wtedy 10 lat i odczuwałem ogromny stres, który w przeddzień obozu nie pozwolił mi zasnąć. Nie wiedziałem, jak wygląda taka forma treningów, a aż do rozpoczęcia zajęć towarzyszył mi spory niepokój. Jednak już po pierwszym dniu nawiązałem świetny kontakt z resztą grupy – przyjaźnie, które wtedy powstały, trwają do dziś. Jeszcze wtedy nie przypuszczałem, że poznam osoby, z którymi będę dzielić parkiet przez kolejne lata. Dziś podchodzę do treningów z większym spokojem, profesjonalizmem i przede wszystkim z jasno określonym planem. Z perspektywy czasu widzę, jak ogromna jest zmiana mojego podejścia do pracy na sali.
Redakcja: Co było dla Ciebie największym wyzwaniem na początku drogi tanecznej?
Helena Morycińska:
Największym wyzwaniem dla mnie było rozpoczęcie treningów w butach na obcasie oraz tańczenie w parze z partnerem.
Wiktor Niziołek:
Największym wyzwaniem na początku mojej drogi tanecznej był stres. Wszystko wydawało mi się bardzo trudne. Myślałem, że nigdy nie nauczę się kroków. Byłem bardzo nieśmiały. Czasami chciałem zapaść się pod ziemię.
Wiktoria Wojciechowska:
Opanowanie nowych i trudniejszych kroków, skoordynowanie całego ciała.
Adam Kowalczyk:
U mnie osobiście z pewnością były to warunki fizyczne mojego ciała. Bardzo ogólne stwierdzenie, które rozbijało się na mnóstwo czynników, które zawsze gdzieś o sobie przypominały i bardzo wiele rzeczy było mi trudno wykonać. Jednak z czasem, z ilością pracy i serca włożoną w treningi, wypracowałem swoje ciało na tyle, że przeszkody te udało się pokonać. Teraz pozostało już tylko rozwijać się dalej.
Nela Wyporska:
Poznawanie nowych kroków, których na początku wcale nie potrafiłam zatańczyć. Miałam wrażenie, że ręce robią jedno, nogi drugie. Trudno było to wszystko połączyć, ale z czasem wszystko wydawało się coraz prostsze.
Gracjan Rumiński:
Największym wyzwaniem na początku było dla mnie przyzwyczajenie się do regularności treningów. Nie zawsze było łatwo godzić to z innymi obowiązkami, a systematyczność okazała się kluczem do robienia postępów. To właśnie konsekwentna praca pozwoliła mi przekroczyć swoje bariery i zacząć naprawdę rozwijać się jako tancerz.
Jakub Latoszek:
Największym wyzwaniem na początku mojej tanecznej drogi była zmiana sylwetki. Kiedy zaczynałem tańczyć, byłem niezbyt wysokim, pulchnym chłopcem. Wraz z rosnącą liczbą i intensywnością treningów udało mi się poprawić warunki fizyczne, nad którymi pracuję do dziś.
Redakcja: Jak wyglądał Twój największy moment przełomowy – taki, w którym poczułeś/poczułaś, że robisz duży postęp?
Helena Morycińska:
Największy moment przełomowy dla mnie był podczas zeszłorocznych Mistrzostw Polski w stylach tanecznych. W obydwu stylach zakwalifikowaliśmy się z Wiktorem do finałowej szóstki najlepszych par w Polsce – wtedy poczułam, że wznieśliśmy się już na wysoki poziom jak na swój wiek i możliwości. Było to dla mnie wielkie wyróżnienie.
Wiktor Niziołek:
Moim największym momentem przełomowym był turniej, podczas którego po raz pierwszy zająłem pierwsze miejsce wraz z moją partnerką taneczną. Poczułem wówczas, że robię duży postęp i że naprawdę mogę bardzo dobrze tańczyć, jeśli tylko będę się starał i dużo trenował.
Wiktoria Wojciechowska:
Był to turniej – Mistrzostwa Polski, gdzie mieliśmy finał. Był to moment przełomowy, ponieważ nikt się tego nie spodziewał. Poczułam wtedy, że naprawdę zrobiliśmy postęp jako para.
Adam Kowalczyk:
Uważam, że ciężko tu wskazać jakiś jeden konkretny moment. Myślę, że każdy tancerz zgodziłby się ze mną w stwierdzeniu, że nasz sport jest długą i trudną drogą. Każdy jest w innym jej miejscu, jednak codziennie każdy widzi jakiś inny efekt, który udało mu się do tej pory uzyskać. I myślę, że to właśnie jest pięknem tej drogi, właśnie to sprawia, że tak wiele osób jednak decyduje się nią podążać mimo tak wielu trudności.
Nela Wyporska:
Myślę, że takim momentem była zmiana partnera. Na początku było sporo stresu, bo wiadomo – trzeba było się poznać. Ale właśnie wtedy zauważyłam, że zaczynam rozwijać się szybciej. Zaczęliśmy się wzajemnie motywować i wspierać, a to naprawdę zrobiło różnicę.
Gracjan Rumiński:
Mój moment przełomowy? To był moment, kiedy po raz pierwszy wygrałem Mistrzostwa Polski. Zobaczyłem wtedy wyraźne efekty swojej ciężkiej pracy – lepszą technikę, pewność na parkiecie i uznanie trenerów. Poczucie satysfakcji było ogromne, a ja byłem niesamowicie wdzięczny moim trenerom i rodzicom za ich wsparcie na każdym etapie.
Jakub Latoszek:
Za moment przełomowy w mojej tanecznej karierze uważam zwycięstwo w Pucharze Regionów w kategorii juniorów młodszych w 2018 roku we Wrocławiu. Właśnie wtedy zdobyłem najwyższą wówczas klasę taneczną B w swojej kategorii wiekowej. Umożliwiło mi to tańczenie programów otwartych, w których podstawowe figury ustąpiły miejsca bardziej zaawansowanym kombinacjom. Quickstep stał się dynamiczny i „skakany”, walc wiedeński przestał ograniczać się do obrotów w prawo i lewo wokół sali, a w programie pojawiły się figury takie jak oversway, który do dziś pozostaje moim ulubionym elementem.
Redakcja: W czym najbardziej pomogło Ci zaufanie do trenera? Czy był moment, kiedy to zaufanie odegrało kluczową rolę w Twoim rozwoju?
Helena Morycińska:
Nasi trenerzy wysłali nas na pierwsze Mistrzostwa Polski Dzieci, kiedy mieliśmy 8 lat. Mierzyliśmy się wtedy z parami dużo starszymi i dużo lepszymi od nas. Jadąc, nie liczyliśmy na wiele i taki też był wynik – zajęliśmy ostatnie miejsce. Wtedy trenerzy powiedzieli nam, że należy zdobywać doświadczenie na „dużych” parkietach i zaufać procesowi, a za kilka lat to my będziemy walczyć o podium. Tak też się stało – w czerwcu tego roku zostaliśmy Mistrzami Polski w kategorii Dzieci w kombinacji stylów. Dzięki zaufaniu trenerom konsekwentnie realizowaliśmy wspólne cele. W ten sposób działamy – i będziemy działać dalej.
Wiktor Niziołek:
Moje zaufanie do trenerów od zawsze było bardzo duże. Zawsze liczyłem się z ich zdaniem i starałem się słuchać ich rad na każdym etapie swojej drogi tanecznej, co między innymi doprowadziło mnie do etapu, w którym teraz jestem, a jestem aktualnym Mistrzem Polski w Kombinacji Tańców 2025. Warto słuchać, mieć zaufanie i uczyć się od najlepszych.
Wiktoria Wojciechowska:
Zaufanie pomogło mi wychodzić ze swojej strefy komfortu. Nawet gdy już byłam przekonana do jakiegoś kroku w choreografii, to próbowaliśmy to powtarzać, poprawiać i szukać lepszego rozwiązania. Dzięki temu stale podnosiłam swój poziom. Wiem, że gdy trener mówi, że coś warto zmienić, to robi to po to, abyśmy stali się jeszcze lepsi.
Adam Kowalczyk:
W czym najbardziej? Myślę, że we wszystkim. Dla mnie trener od początku był największym autorytetem. Był zawsze ze mną – na treningach, szkoleniach, wyjazdach, turniejach. To on przekazuje mi swoją wiedzę, służy poradami, pomaga dokonać właściwych wyborów, jest wsparciem w tym momencie już nie tylko sportowym, ale i często życiowym. Bez zaufania do niego żadna z tych rzeczy nie mogłaby się wydarzyć. Właśnie dlatego uważam, że jest to podstawa dobrej kariery sportowej. Miałem wiele sytuacji, kiedy jego rady okazywały się kluczowe – zarówno przed ważnymi zawodami, jak i w codziennych treningach.
Nela Wyporska:
Zaufanie pozwoliło mi przestać się bać błędów. Dzięki temu potrafiłam przełamać bariery, które bez odpowiedniego wsparcia byłyby dla mnie nie do pokonania. W trudniejszych momentach to właśnie wsparcie trenerów było kluczowe. Kiedy wiesz, że trener wierzy w Ciebie, łatwiej zaryzykować i próbować nowych rzeczy. Nawet jeśli coś nie wyjdzie, wiesz, że masz wsparcie i że jest to część procesu nauki. Takie poczucie bezpieczeństwa bardzo przyspiesza rozwój.
Gracjan Rumiński:
Zaufanie do trenera odegrało w moim rozwoju ogromną rolę. To dzięki niemu potrafiłem przełamać swoje wątpliwości i podjąć kolejne wyzwania. Trener dawał mi nie tylko techniczne wskazówki, ale też motywację i wsparcie psychiczne. Były momenty, kiedy czułem, że stoję w miejscu, ale rozmowa z trenerem i jego wiarą w moje możliwości sprawiała, że znajdowałem nową energię do działania.
Jakub Latoszek:
Chciałbym podkreślić, że bezgraniczne zaufanie i szacunek do trenera stanowią fundament udanej, owocnej współpracy. To zaufanie wytyczyło ścieżkę mojej tanecznej kariery, ukształtowało mnie zarówno jako zawodnika, jak i człowieka. Trenerzy widzieli we mnie więcej, niż sam widziałem w sobie. Z czasem zaufanie do nich sprawiło, że przestałem bać się ryzyka – zarówno na parkiecie, jak i w decyzjach dotyczących mojego rozwoju.
Redakcja: Jakie znaczenie ma dla Ciebie ciężka praca poza samym talentem?
Helena Morycińska:
Według mnie, bez ciężkiej pracy nie ma szans na sukces – nawet jeśli sportowiec jest bardzo utalentowany. Talent może pomóc na początku, ale w tańcu – jak w każdym sporcie – liczy się przede wszystkim regularny wysiłek i determinacja.
Wiktor Niziołek:
Uważam, że „ciężka praca się opłaca”, a praktyka czyni mistrzem. Im więcej trenuję i im bardziej się staram, tym lepszym tancerzem się staję. Nawet jeśli ktoś ma talent, bez pracy nie osiągnie wyników.
Wiktoria Wojciechowska:
Talent jest oczywiście ważny, w szczególności na sam start, ale trenując dłużej, dowiadujemy się, jak ważna jest ciężka praca – nie tylko taneczna, ale też przygotowanie sportowe. Bez odpowiedniego przygotowania fizycznego, kondycji i siły, trudno jest wykonać nawet najlepsze choreografie.
Adam Kowalczyk:
Znaczenie ma ogromne, nawet powiedziałbym, że kluczowe. Sam talent może dać lepszy start w sporcie, ale bez ciężkiej pracy nawet najbardziej utalentowani nie zdobyliby nic. Z doświadczenia mogę śmiało stwierdzić, że to nie talentem powinniśmy się kierować wybierając sport, ale chęciami. Jeśli bardzo chcę coś osiągnąć, potrafię się zmotywować do ciężkiej pracy w tym kierunku. A ciężką pracą można wypracować i osiągnąć dużo więcej niż dzięki talentowi.
Nela Wyporska:
Na początku myślałam, że talent wystarczy, ale szybko się przekonałam, że bez regularnej pracy, determinacji i motywacji nie ma szans na rozwój. Można mieć naturalne predyspozycje, ale to systematyczny trening decyduje, kto naprawdę osiąga wyniki. Dla mnie ciężka praca to codzienne ćwiczenia, nawet wtedy, gdy się nie chce.
Gracjan Rumiński:
Wiem, że talent sam w sobie nie wystarczy. Bez ciężkiej pracy, determinacji i poświęcenia nie da się osiągnąć wymarzonych celów. To właśnie systematyczność i konsekwencja pozwoliły mi przejść z początkującego do zawodnika, który odnosi sukcesy. Talent pomaga, ale to praca kształtuje mistrza.
Jakub Latoszek:
Ciężka praca jest według mnie ważniejsza niż talent. Sport zna wiele przypadków, w których talent został zaprzepaszczony, bo nie był pielęgnowany. Lubię porównanie, że człowiek utalentowany jest jak nieoszlifowany diament, a ciężka praca to kamień szlifierski, który nadaje mu kształt i blask. To właśnie systematyczna praca kreuje nasze umiejętności i postawę jako sportowców.
Redakcja: W jaki sposób klub i zespół, w którym trenujesz, wpływa na Twoją motywację?
Helena Morycińska:
Bardzo lubię treningi ze starszymi parami. Patrząc na starszych kolegów i koleżanki, wiem, jak wiele pracy mnie jeszcze czeka, by mój taniec był na najwyższym poziomie. Motywuje mnie to, żeby nie odpuszczać i z treningu na trening starać się poprawiać.
Wiktor Niziołek:
Klub Top Dance (najlepszy klub ever), w którym trenuję, ma ogromny wpływ na moją motywację, zwłaszcza kiedy widzę, że trenerom również bardzo zależy na moim rozwoju i osiąganiu jak najlepszych wyników. Fajnie motywujemy się także wzajemnie z pozostałymi tancerzami – na przykład kiedy tańczę podczas turnieju, a inni głośno mi dopingują. To dodaje skrzydeł i energii.
Wiktoria Wojciechowska:
Wspieranie się nawzajem jest ważnym elementem wspólnego trenowania. Gdy kibicujemy sobie, oglądamy swoje taneczne postępy, to od razu tańczy się lepiej i łatwiej. Czujemy wtedy, że mamy komu pokazać nasz dobry taniec, a to motywuje do jeszcze większego wysiłku.
Adam Kowalczyk:
Bardzo pozytywnie – wątpię, że byłbym w stanie znaleźć taką atmosferę, jaką mamy w UKS Top Dance, w jakimkolwiek innym klubie. Z niektórymi zawodnikami znamy się od lat, z innymi trochę krócej, ale naprawdę czujemy się jak w domu. Taka atmosfera tworzy niesamowicie przyjemne warunki do pracy, w których każdy motywuje się nawzajem, jest serdeczny i pomocny. To ogromna wartość.
Nela Wyporska:
Klub to miejsce, w którym nie tylko trenuję, ale też dorastam. Ludzie, z którymi spędzam tyle czasu, stali się dla mnie jak druga rodzina. Czas spędzony z nimi na treningach, wzajemna motywacja do pracy i do osiągania wymarzonych celów bardzo pomaga się nie poddać. Działa to trochę jak pozytywna presja – chcesz pokazać innym, że robisz postępy.
Gracjan Rumiński:
Atmosfera w klubie i wsparcie zespołu są dla mnie ogromną motywacją. Czuję, że nie jestem sam – otaczają mnie ludzie, którzy chcą rozwijać się razem ze mną, wspierają mnie i inspirują do dalszej pracy. Widząc ich determinację, sam chcę pracować jeszcze ciężej.
Jakub Latoszek:
Klub i cały sztab ludzi pracujących na wspólny sukces mają ogromny wpływ na moją motywację. Atmosfera, jaką tworzą trenerzy i zawodnicy, sprawia, że z dumą reprezentuję barwy Top Dance. To środowisko, w którym naturalnie nakręcam się do dalszego działania, a wspólna praca inspiruje mnie każdego dnia.
Redakcja: Czy był moment, kiedy chciałeś/aś się poddać? Jak udało Ci się go przezwyciężyć?
Helena Morycińska:
Nigdy nie było takiego momentu. Oczywiście bywają trudniejsze dni, ale taniec zawsze był dla mnie pasją, więc nie pojawiła się myśl, żeby przestać.
Wiktor Niziołek:
Najtrudniejszym momentem, w którym chciałem się poddać, był okres po powrocie z pierwszego obozu wyjazdowego (miałem wówczas 6 lat). Byłem wtedy bardzo zmęczony i nie chciało mi się wracać na salę. Bardzo pomogła mi rozmowa z rodzicami oraz właściwa motywacja z ich strony. Dobrze jest mieć obok siebie ludzi, którzy pomagają w trudnych momentach.
Wiktoria Wojciechowska:
Tak, był moment, kiedy chciałam się poddać. Był to ciężki czas ze względu na dużą ilość nauki w szkole i duże zmiany w moim życiu. Trudno było pogodzić treningi z obowiązkami. Potrzebne było przemyślenie całej sytuacji i poukładanie priorytetów, by się nie poddać. Pomogło mi też wsparcie bliskich.
Adam Kowalczyk:
Na szczęście aż tak trudnego momentu sobie nie przypominam. Oczywiście były chwile kryzysowe, cięższe okresy nie tylko w tańcu, ale i w życiu, co odbijało się na treningi. Jednak w takich momentach wiedziałem, że mam wokół siebie przyjaciół z klubu, na których zawsze mogę liczyć, którzy pomagają mi przebrnąć przez te trudności. Nie wahałem się również dzielić swoimi problemami z trenerami, którzy zawsze byli wyrozumiali i oferowali pomoc.
Nela Wyporska:
Tak, miałam taki kryzys. Czułam, że nic mi nie wychodzi, że stoję w miejscu. Brakowało mi wiary w siebie. Poczułam jednak ogromne wsparcie – zarówno od partnera, jak i od trenerów – dzięki któremu się nie poddałam i dalej robię to, co kocham.
Gracjan Rumiński:
Dzięki wsparciu trenerów, zespołu i rodziny nie było takiego momentu, w którym chciałem się poddać. Nawet jeśli bywało ciężko, czułem, że mam wokół siebie ludzi, którzy wierzą we mnie i pomagają iść dalej.
Jakub Latoszek:
Na przestrzeni mojej 11-letniej tanecznej drogi było wiele momentów wątpliwości. Na początku trudno było mi opanować nawet najprostsze figury, co bywało frustrujące. Jednak z czasem, po wielu godzinach treningu, zaczynało się udawać. Najtrudniejszym momentem były Mistrzostwa Polski w 2022 roku. Po świetnym starcie w kombinacji tańców, skręciłem kostkę na trzy dni przed Mistrzostwami w stylu standardowym. Zarówno te zawody, jak i kolejne – w stylu latynoamerykańskim – tańczyłem w stabilizatorze. Mimo ogromnego bólu i wątpliwości co do możliwości startu, udało się zatańczyć z bardzo dobrym wynikiem.
Redakcja: Jakie cechy powinien mieć dobry klub, żeby zawodnik mógł osiągać sukcesy?
Helena Morycińska:
W klubie musi być dobra atmosfera między zawodnikami i trenerami. Pozytywna motywacja, zdrowa rywalizacja i wspólny cel, do którego para oraz trenerzy dążą. Wszystko to znajdujemy w Top Dance.
Wiktor Niziołek:
W dobrym klubie powinna być dobra atmosfera, wzajemny szacunek, wsparcie, brak zazdrości między tancerzami.
Wiktoria Wojciechowska:
Przede wszystkim ważna jest dobra atmosfera – nie tylko wśród tancerzy, ale i z trenerem, by każdy był traktowany równo. Klub powinien być miejscem, w którym czujesz się częścią drużyny, bez wykluczania kogokolwiek. Powinien dawać poczucie bezpieczeństwa, być miejscem, w którym możesz popełniać błędy i uczyć się nowych rzeczy bez strachu przed oceną innych albo obawą, że będziesz wyglądać śmiesznie.
Adam Kowalczyk:
Dla mnie najbardziej znacząca w karierze tanecznej jest stałość kadry trenerskiej i konsekwentność w metodach treningu. Są to cechy, które jak najbardziej posiada UKS Top Dance. Od samego początku uczą nas ci sami trenerzy i przez cały czas naszej współpracy zdążyliśmy się wzajemnie bardzo dobrze poznać i zrozumieć. Dzięki temu nasze treningi są dużo bardziej efektywne, a to przekłada się na sukcesy.
Nela Wyporska:
Atmosfera. Jak jest dobra energia, wsparcie i ludzie, którzy chcą się rozwijać – to sukcesy przychodzą szybciej. Dobry klub to nie tylko miejsce do trenowania, ale też przestrzeń, gdzie rozwijasz się jako osoba.
Gracjan Rumiński:
Dla mnie dobry klub to miejsce, gdzie panuje przyjazna atmosfera, a trenerzy są profesjonalni i zaangażowani. To klub, który oferuje jasną ścieżkę rozwoju, zapewnia odpowiednie warunki do treningu i wspiera zawodnika na każdym etapie – zarówno technicznie, jak i mentalnie.
Jakub Latoszek:
Dobry klub to miejsce, w którym czujesz się bezpiecznie. Trenerzy wierzą w Ciebie, potrafią wydobyć potencjał, o którym sam możesz nie wiedzieć, a przy tym otaczasz się ludźmi, którzy inspirują i których Ty możesz inspirować. To przestrzeń, w której rozwijasz się jako sportowiec i człowiek.
Redakcja: Gdybyś miał/miała dać radę nowym zawodnikom, co powiedział(a)byś o cierpliwości i wierze w proces treningowy?
Helena Morycińska:
Nigdy nie należy się poddawać, trzeba zaufać trenerom i procesowi. Krok po kroku należy dążyć do swoich marzeń i zdobywać założone cele.
Wiktor Niziołek:
Nie ma czego się bać – trzeba trenować, bo sukcesy znikąd same się nie pojawią. Musisz być cierpliwy i wierzyć w siebie, bo trening i wiara w siebie pozwolą Ci skutecznie przezwyciężyć stres i na pewno przyniosą pozytywne efekty.
Wiktoria Wojciechowska:
Efekty ciężkiej pracy na pewno przyjdą, może nie będzie to po tygodniu i na pewno będzie wymagać czasu. Zaufaj procesowi, a przyjdą i efekty.
Adam Kowalczyk:
Ciężko będzie tu zabrzmieć niebanalnie, bo rady „Nie poddawaj się!” każdy słyszał. Odwołując się do swoich początków, powiedziałbym: „Nie zniechęcaj się”. Często nie zdajemy sobie sprawy, ale już samo dobre nastawienie do treningu potrafi zmienić bardzo dużo.
Nela Wyporska:
Moja rada jest taka: nie oczekuj efektów po tygodniu. Czasem postęp nie jest widoczny, ale to nie znaczy, że go nie ma. Zaufaj, pracuj i nie porównuj się za dużo do innych.
Gracjan Rumiński:
Cierpliwość i wiara w proces treningowy są najważniejsze. Postęp nie przychodzi od razu, ale regularna praca, nawet jeśli czasem wydaje się trudna i niewidoczna, przynosi efekty. Trzeba zaufać trenerom, sobie i po prostu się nie poddawać.
Jakub Latoszek:
Nie spieszcie się z efektami – proces treningowy to maraton, a nie sprint. Zaufajcie trenerom, słuchajcie ich rad i nie bójcie się popełniać błędów. To właśnie one uczą najwięcej i są nieodłączną częścią drogi do celu.
Redakcja: Co dla Ciebie znaczy „postęp” – w tańcu i w życiu?
Helena Morycińska:
Postęp dla mnie to dążenie do samodoskonalenia – codzienne staranie się być lepszym sportowcem (fizycznie i mentalnie) i lepszym człowiekiem.
Wiktor Niziołek:
Postęp jednym słowem oznacza dla mnie rozwój. To stawanie się coraz lepszym, panowanie nad stresem, wiara w siebie i przekonanie, że mogę być najlepszy, jeśli tylko będę tego chciał.
Wiktoria Wojciechowska:
Postęp jest poczuciem, że dzisiaj umiesz więcej niż wczoraj, niezależnie czy jest to nauczenie się nowej figury, czy po prostu poradzenie sobie z jakąś trudną sytuacją.
Adam Kowalczyk:Moja definicja postępu jest prosta – być lepszym niż wczoraj. Nieważne, czy lepszym tancerzem, człowiekiem, przyjacielem, synem, uczniem – po prostu lepszym. To daje dobry kierunek do działania na co dzień.
Nela Wyporska:
Postęp to nie tylko lepsze wyniki na turniejach. To także większa świadomość swojego ciała, pewność w ruchach, które kiedyś były niekomfortowe. W życiu – to rozwijanie charakteru, radzenie sobie z trudnościami, cierpliwość i stawanie się lepszą wersją siebie.
Gracjan Rumiński:Dla mnie postęp to coś więcej niż wyniki na zawodach. To widoczna zmiana w moich umiejętnościach, ale też rozwój mentalny i osobisty. To nauka systematyczności, odpowiedzialności i wytrwałości – cech, które przydają się nie tylko w tańcu, ale i w codziennym życiu.
Jakub Latoszek:
Postęp to dla mnie nie tylko lepszy wynik na turniejach. To zdobywanie doświadczenia jako zawodnik i trener, ale też moment, w którym widzę, że młodsi koledzy i koleżanki wzorują się na mojej postawie. Wtedy czuję, że idę w dobrym kierunku. W życiu, podobnie jak w tańcu, postęp oznacza stawanie się lepszym człowiekiem każdego dnia i dostrzeganie wartości samej drogi, a nie wyłącznie celu. To proces, w którym liczy się praca nad sobą, rozwój i inspiracja – zarówno brana, jak i dawana innym.
Komentarz trenerów UKS Top Dance
Większość z tych zawodników znamy od blisko dziesięciu lat. Przez ten czas pracujemy z nimi niemal codziennie, a biorąc pod uwagę, że większość z nich spędza pół dnia na sali – to naprawdę ogrom czasu, który spędzamy razem. Staramy się wspierać ich w każdym aspekcie życia, a jeśli potrzebują naszej rady także w kwestiach niezwiązanych bezpośrednio z tańcem – zawsze staramy się pomóc, oczywiście w granicach naszej kompetencji.
Jesteśmy dumni, że z tak wieloma zawodnikami możemy pracować przez tak długi czas. Bardzo cenimy ich lojalność, zaufanie i fakt, że chcą kontynuować swoją sportową drogę właśnie z nami. Wierzymy, że jeśli ludzie decydują się zostawać w naszym klubie przez lata, to znaczy, że robimy dobrą robotę – zarówno pod względem sportowym, jak i wychowawczym.
Jesteśmy wdzięczni, że również z rodzicami zawodników mamy zbudowane zaufanie i wzajemny szacunek. Wsparcie rodziców jest niezwykle ważne – jak pokazują historie naszych podopiecznych, w przełomowych momentach życia nie tylko trener odgrywa kluczową rolę, ale także bliscy, którzy pomagają podjąć właściwe decyzje.
Dla nas, trenerów, najważniejsze jest, by każdy zawodnik rozwijał się i każdego dnia stawał się lepszą wersją siebie. Jeśli przy tym przychodzą dobre wyniki – to wspaniale, ale najważniejsza jest droga, którą przechodzą, i praca nad sobą – zarówno jako sportowcy, jak i jako ludzie. Mamy nadzieję, że w przyszłości wielu z nich pozostanie w tym sporcie, podejmując rolę trenerów, nauczycieli i motywatorów – będąc wzorem i inspiracją dla kolejnych pokoleń przyszłych mistrzów.